3
Zalety:
Dość tania
Wady:
Warszawa, 17 lutego 2009 r.
Uwaga! Air Europa to przestrzegający umowy złodzieje
Tekst ten ma na celu ostrzeżenie wszystkich pasażerów jakichkolwiek linii, a zwłaszcza klientów hiszpańskich linii Air Europa.
Pierwszego września 2008 r. przebywałem w Chile i żona, która wciąż pracowała w Dominikanie, gdzie musiałem wrócić, kupiła mi lot linii Air Europa do Madrytu z Santo Domingo, stolicy Dominikany. Żona zapłaciła za bilet w walucie miejscowej gotówką, w dominikańskim oddziale tych linii. Następnie nabyła odpowiednie połączenie liniami Copa Airlines z Santiago de Chile do Santo Domingo oraz, na europejską część podróży, rejs polskiego LOT-u z Madrytu do Warszawy.
Wkrótce potem Air Europa odwołała lot pomiędzy Santo Domingo w Dominikanie a Madrytem. Niestety, dla żony i dla mnie były to wieści niedobre i ważne: lot Air Europa nazajutrz wcale nam nie odpowiadał, więc połączenia z Copa Airlines i LOT-u trzeba było przesunąć. Kara wyniosła 220 dolarów. Ale nasze zmartwienia wcale się na tym nie zakończyły.
Natychmiast wystąpiliśmy do Air Europa o zwrot. Linia niby wykazała zrozumienie. Ale tak na prawdę oddział dominikański zaczął stwarzać problemy od samego początku.
Po wielu e-mailach i telefonach międzynarodowych, zastrzeżenie dotyczyło dowodu zakupu. Jakaś genialna osoba w Santo Domingo była dość kompetentna, by nas poinformować, że dla zwrotu pieniędzy musimy mieć potwierdzenie sprzedaży w formie aktu notarialnego. W tej sytuacji mogliśmy tylko zwrócić się do siedziby w Hiszpanii.
Wysłaliśmy do Madrytu kilka e-maili, lecz wracały tylko odpowiedzi automatyczne z niczym szczególnym. Wreszcie, dzięki uprzejmości byłego pracownika Air Europy w Warszawie, udało się nam uzyskać kontakt bezpośredni.
Oczywiście procedura się przeciągała i linie lotnicze wykazywały mało motywacji, by przyśpieszyć tok spraw. Dodatkowo pojawił się problem z moim kontem bankowym. Chociaż nie żądaliśmy owych 220 dolarów kary za zmianę rezerwacji, którą przez nich ponieśliśmy, zwrócili pieniądze, bez odsetek, dopiero 16 stycznia 2009 r. Ku naszemu sporemu zdziwieniu – tylko około 2/3 sumy.
Poprosiłem Madryt o dopłacenie. W odpowiedzi dowiedziałem się, że kwota jest prawidłowa, jako że linia lotnicza zastosowała kurs z dnia 1 września 2008, czyli z dnia zakupu.
Zrobiła tak, ponieważ klauzula w umowie zostawiała jej dość dużo swobody do manipulowania warunkami refundacji. W wyniku czego ociągała się przez ponad trzy miesiące i wybrała kurs wymiany, który jej najbardziej odpowiadał: polski złoty się zdewaluował i straciliśmy na tej transakcji około 30%. Nic dziwnego: nasza strata na kursach wymiany stanowiła zysk linii.
Jednym słowem, z naszego negatywnego doświadczenia spróbujcie Państwo wyciągnąć trzy wnioski. Lekcja pierwsza: Air Europa to kryptozłodzieje. Naciskajcie ich szybko i mocno. Inaczej nie zwrócą Wam nic. Wyegzekwujcie każdy grosz, który przez nich straciliście. Nie miejcie żalu czy zrozumienia; w stosunku do Państwa oni ich mieć nie będą. Druga: przyjrzycie się warunkom umowy, a zwłaszcza Waszym prawom. Jeżeli tylko jest to możliwe, przed zakupem biletu negocjujcie. I lekcja trzecia: dla wszelkich refundacji spróbujcie wybrać walutę najlepszą dla Was, nie dla linii.
Powodzenia!
Michał Obrębski
Warszawa, Polska
michalDOTobrebskiATyahoo.com