Witajcie,
Jestem na tym portalu świeżakiem i zdecydowałem się dziś popełnić mój pierwszy wpis. Niedawne dwie podróże natchnęły mnie do pewnego porównania i chciałbym się podzielić moimi subiektywnymi spostrzeżeniami opartymi na obiektywnych faktach ;) Chciałbym porównać klasy premium w Lufthansie i w LOT. Ale po kolei:
W styczniu przemieszczałem się Lufthansą na Mauritius, w klasie premium na odcinku FRA-MRU. W lutym podróżowałem w klasie premium LOTu na odcinku WAW-YYZ. I porównam właśnie te dwie podróże.
Na lotnisku wylotowym:
Lufthansa: z racji tego, że to była przesiadka, to nie mogę wypowiedzieć się w kwestii check-in we Frankfurcie. Boarding pasażerów Premium w Lufthansie nie ma żadnego priorytetu, po pasażerach biznesowych zapraszani są pasażerowie Premium i economy razem do jednego boardingu. Dodatkowo karta Frequent Flyer (srebrna) w Miles&More nie uprawniała do wejścia do żadnego z saloników w strefie tranzytowej.
LOT: pasażerowie klasy premium mają bezkolejkowy, dedykowany check-in wraz z biznesem. Potem szybkie przejście przez kontrolę bezpieczeństwa „fast track”. Srebrna karta Miles&More uprawnia do wejścia do LOT business lounge Polonez. Boarding pasażerów premium odbywa się w pierwszej kolejności razem z klasą biznes a zaraz po zajęciu miejsca podany jest powitalny drink. Całość na lotnisku bardzo miło i komfortowo.
Podczas rejsu:
Lufthansa (A340): niedługo po starcie pierwszy serwis z napojami, ciekawy wybór markowych alkoholi. Następnie catering. Posiłki podane dokładnie takie samo jak w klasie economy (wracałem w economy na tej trasie kilka dni później). Danie główne – dość przeciętny kurczak – podane jest w gorącym „naczyniu” z folii, w którym przed chwilą było podgrzane. Wieczko jest tak zawinięte, że albo czekasz, aż wszystko wystygnie, albo otwierasz kawałek po kawałku parząc się w palce. Reszta dań podana w plastikowych miseczkach jednorazowych. Deserowe ciastko podane jest na tej samej tacy. Przed lądowaniem podawane jest lekkie śniadanie. Sposób podania podobny jak przy kolacji.
Serwis rozrywkowy na dobrym poziomie, wybór najnowszych filmów. Dodatkową ciekawą opcją jest internet na pokładzie. Jest to jednak opcja dość droga a prędkości przesyłu danych daleko do prędkości przelotowej ;)
Serwis uprzejmy, bez zarzutu aczkolwiek przy tych kilku pasażerach w Premium można by się zapamiętać, który pasażer mówi po niemiecku, a który po angielsku. Kierunek MRU jest wybitnie turystyczną trasą, zdecydowana większość pasażerów to Niemcy. Personel pokładowy za każdym razem obsługiwał po niemiecku. Dla mnie to nie był problem, moja współpasażerka po kolejnym zapytaniu po niemiecku i oczekiwaniu na odpowiedź czuła się podirytowana brakiem interreakcji czy po prostu brakiem zmiany na angielski. Za każdym razem musiała o to prosić. Wiem - mały detal - ale pokazuje też jak niewiele trzeba, żeby nie irytować pasażera :)
Toalety: A340 jest tak skonstruowany, że pasażerowie premium mają swoją oddzielną toaletę – praktycznie bez kolejki. Zestaw przyborów zawiera m.in. bezuciskowe skarpety, stopery, szczoteczkę i pastę do zębów.
Lot (B787): podobnie jak w Lufthansie na początek jest serwis aperitif z napojami. Wybór nieco mniejszy niż w Lufthansie ale absolutnie bez zarzutu. Główny posiłek jest podany w bardzo ładny sposób. Już samo menu wygląda elegancko. Wszystkie posiłki na porcelanie (zero plastiku i folii). Danie główne to pyszny (!) gołąbek i pokrojone w plasterki ziemniaczki (a nie pure) – naprawdę smaczny posiłek na poziomie. Podczas dania głównego kolejny serwis z napojami – wielka dolewka ;) Deser podany jest po zjedzeniu głównego dania, na oddzielnej tacy. Do deseru kolejny wybór napoi, np. zielona herbata. . Przed lądowaniem podana była lekka kolacja - kolejne smaczne danie to polędwiczki z sosem tatarskim.
System rozrywki ciekawy – na uwagę zasługuje Picture Poland – oddzielna kategoria z wyborem polskich filmów certyfikowanych przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Serwis generalnie był bardzo uprzejmy i profesjonalny. Klienci angielskojęzyczni obsługiwani dobrym angielskim, rosyjskojęzyczni po rosyjsku.
Toaleta: w klasie premium B787 nie ma oddzielnej toalety, toaleta dla premium to toaleta po środku economy, z całkiem sporą kolejką.
Deboarding i na lotnisku przylotowym:
Lufthansa: po wylądowaniu dokołowanie do rękawa. Klienci premium i biznes wypuszczeni byli pierwsi i dzięki temu byli pierwszymi do kontroli paszportowej. Oczekiwanie na bagaż pasażerów premium takie samo jak economy – pasażerowie premium nie mają doczepianych zawieszek „priority”.
LOT: po wylądowaniu identycznie jak w Lufthansie, pasażerowie biznes i premium pierwsi opuszczają pokład, oszczędzając czas w kolejce do kontroli paszportowej względem pasażerów economy. Dzięki zawieszkom „priority” doczepionym do bagażu, moja walizka wyjechała jedna z pierwszych i udało mi się opuścić terminal lotniska w Toronto po 25 minutach od wyjścia z samolotu – mój mały rekord :) Chciałem jeszcze przywołać sytuację z lotu powrotnego YYZ-WAW. Po wylądowaniu maszyna dokołowała na stanowisko postojowe „bez rękawa”. Trochę to było dziwne przy B787 w WAW, które to prawie zawsze latają poza strefą Schengen i rękaw jest standardem. Niemniej było to wszystko dobrze przemyślane. Pasażerowie biznes i economy mieli oddzielny bus, który odjechał spod samolotu względnie szybko, dużo szybciej niż dwa kolejne busy z pasażerami economy. A powód braku rękawa został mi wytłumaczony chwilę później. Otóż w samolocie z YYZ było bardzo dużo „tranzytów” i krótki czas na przesiadkę. Z racji wielu innych przylotów non-schengen podstawionych pod rękaw (w tym Emirates) zdecydowano się dowieźć pasażerów economy autobusami do drugiej – pustej – kontroli paszportowej, żeby rozładować „korek” przylotowy i zapewnić szybką przesiadkę. Moim zdaniem szacunek za logistykę.
Ogólne odczucie po wspominanych lotach Lufthansy i LOTu mam takie: w Lufthansie premium to wygodniejszy fotel economy, w LOT premium to bardzo dobry przedsmak biznesu. Dzięki Czytelnikom za cierpliwość w dotarciu do końca i zapraszam do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami. :)