Strajk w LOT. Podsumowanie ósmego dnia
Wczoraj (25.10) strajk pracowników LOT-u wszedł w drugi tydzień. Loty odwołane i wykonane wyleasingowanymi samolotami przekroczyły liczbę 20.
Reklama
Czwartek (25.10) był 8. dniem strajku w PLL LOT. Anulowano Brukselę, Budapeszt, Chicago, Kijów, Luksemburg, Mediolan, Moskwę, Paryż, Pragę, Szczecin i Toronto, czyli 11 rejsów tam i z powrotem. Ponadto odwołano rejs z Bydgoszczy do Kijowa. Władze spółki przyznają, że jedynie Chicago, dwa Kijowy, Luksemburg i Moskwa nie odleciały z powodu strajku.
Samoloty wydzierżawione od obcych przewoźników (Carpatair, GetJet Airlines, Gran Cru Airlines i SmartWings) wykonały aż 13 rejsów. Wyleasingowane samoloty poleciały do Barcelony, Brukseli (2 razy), Frankfurtu (2), Gdańska, Kopenhagi (2), Koszyc (2), Pragi (2) i Szczecina.
Z powyższych danych wynika, że wczoraj protest związkowców mocno odbił się na zaplanowanych operacjach lotniczych. Kosztowne było zwłaszcza odwołanie rejsu do Chicago, który jest realizowany "na zakładkę" z Krakowem tzn. samolot leci na trasie Warszawa-Chicago-Kraków-Chicago-Warszawa.
Przedstawiciele przewoźnika przekazali informację, że przez pierwszy tydzień strajku samoloty wydzierżawione w formule ACMI kosztowały LOT 3,5 miliona złotych. Z tej kwoty wynika, że spółka traci dziennie pół miliona złotych na samym leasingu maszyn i załóg od obcych linii lotniczych. Dodając do tego koszty rejsów odwołanych można śmiało stwierdzić, że każdy dzień strajku to dla LOT-u strata ponad jednego miliona złotych.
Z nowych elementów w sporze warto odnotować propozycję rozpoczęcia rozmów, którą zarząd LOT-u złożył protestującym. Zakładała ona przywrócenie do pracy na etaty wszystkich zwolnionych dyscyplinarnie i niewyciąganie wobec nich konsekwencji finansowych. Jednak oferta ma nie dotyczyć "osób, które w trakcie akcji poprzez sms-y oraz inne środki przekazu naruszały dobra osobiste innych osób, w tym kolegów z pracy". Choć postawienie takiego warunku zarząd motywował wymogami prawa, to jednak musiał mieć świadomość, że jest on dla związkowców nie do zaakceptowania. Nie dodała też wiarygodności propozycji kierownictwa wypowiedź rzecznika LOT-u, który porównał trwającą akcję protestacyjną do puczu.
Pat na Komitetu Obrony Robotników lub, jeśli ktoś woli, na 17 stycznia trwa nadal. Prezes Milczarski konsultuje już swoje działanie z członkami rady nadzorczej i szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jeśli spór nie zostanie zażegnany w najbliższych dniach, to do akcji będzie musiał wkroczyć sam premier Mateusz Morawiecki, który nadzoruje LOT bezpośrednio.